A+ A A-

Filmowo i industrialnie

Po wspaniałym koncercie wieńczącym tegoroczny karnawał Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego przygotowała dla melomanów kolejne wydarzenie najwyższych lotów. Dlatego ponownie znakomitą łomżyńską orkiestrę oraz dyrygenta Adama Wesołowskiego i pianistę Piotra Sałajczyka gorąco przyjął komplet publiczności. Słuchacze owacyjnie reagowali nie tylko na popularne tematy filmowe w błyskotliwych opracowaniach, ale też kompozycje dyrygenta „Silver Concerto” z udziałem pianisty i „Sinfonię industrialną”, łączące światy muzyki współczesnej i industrialnej; nowatorskie nie tylko w skali kraju, ale również całego świata – ostatnia część tej pierwszej kompozycji była bisowana, co zdarzyło się po raz pierwszy w historii jej wykonań.

Wykonywanie przez łomżyńskich filharmoników utworów skomponowanych przez prowadzących ich dyrygentów nie należy do rzadkości, by przypomnieć choćby pierwszą część suity „Citizen” autorstwa Maurizio Colasantiego. Jednak po raz pierwszy w historii, istniejącej od roku 1977 orkiestry, zabrzmiały utwory nowatorskie, nie mające swego odpowiednika w świecie muzyki.
Stało się tak dzięki Adamowi Wesołowskiemu, który z powodzeniem łączy w swych kompozycjach elementy muzyki klasycznej oraz industrialnej. Ta ostatnia od momentu rozpowszechnienia się przemysłu oraz wkroczenia muzyki współczesnej na nowe tory, rozbrzmiewa często nie tylko podczas koncertów rockowych, ale też w salach filharmonicznych, jednak z jednym zastrzeżeniem: partie industrialne są w niej generowane za pomocą instrumentów elektronicznych lub aparatu orkiestrowego. Adam Wesołowski, jako jedyny w świecie, wykorzystuje w swych utworach przemysłowe dźwięki zarejestrowane w ich naturalnym środowisku, ze szczególnym naciskiem na historyczne miejsca Dolnego Śląska, z którym jest związany.
– Klasyka i muzyka industrialna mają w mojej muzyce tworzyć jeden świat, a są to światy, które wcześniej nigdy się nie spotkały – zauważa Adam Wesołowski. – Świat industrialny zawsze związany jest z ciężką pracą; świat muzyki to też praca, ale inna, bardziej uduchowiona, zaś tutaj w jednym momencie, dosłownie w jednej milisekundzie, musi to razem współgrać. Istotą tych kompozycji jest również to, że tworzą równorzędne wręcz partie, co jest znowuż dla kompozytora sporym wyzwaniem, żeby muzycy mieli się w czym pokazać, zarówno od strony technicznej, ale też emocjonalnej, przy jednoczesnym wykorzystaniu szerokiego spektrum dźwięków industrialnych. Niezwykle istotne było też dla mnie zachowanie natury obu tych światów, dźwięków wydobywanych z akustycznych instrumentów oraz dźwięków industrialnych, takich, jak one faktycznie brzmią w określonych miejscach, dźwięków ciężkich, mechanicznych – jedynie urytmizowanych w taki sposób, aby współgrały z muzykami.
W Łomży zabrzmiały aż dwie kompozycje tego typu, obie owacyjnie przyjęte przez liczną publiczność: zainspirowany zabytkową kopalnią srebra, znajdującą się w Tarnowskich Górach „Silver Concerto” oraz „Sinfonia industrialna”, zainspirowana założoną w XVIII wieku hutą „Kościuszko” w Chorzowie. Oba utwory dopełniły materiały filmowe, zarejestrowane w obu miejscach przez samego kompozytora oraz archiwalne, ale najważniejsza okazała się muzyka.
Jej należyte wykonanie okazało się sporym wyzwaniem dla orkiestry, jednak muzycy bez problemu mu sprostali, grając idealnie do industrialnych dźwięków, będących jednocześnie warstwą rytmiczną obu utworów. – Trzeba być wybitnym muzykiem, żeby łączyć samą grę z dźwiękami, które będą im przeszkadzać – podkreślał dyrygent, nie bez powodu komplementujący orkiestrę, która w finałowej części „Silver Concerto” dodatkowo wybijała stopami rytm, naśladując tańczących górników. „Sinfonia industrialna” zabrzmiała już bez pianisty, porywając słuchaczy nie tylko wyrazistym rytmem, ale też pięknymi, zwiewnymi melodiami, które w interpretacji łomżyńskiej orkiestry jeszcze bardziej zyskały na lekkości. Równie urokliwie było podczas wykonywania słynnych tematów filmowych. Jeden z nich, motyw polski Wojciecha Kilara z filmu „Sól ziemi czarnej”, mógł zabrzmieć na żywo tylko dzięki Adamowi Wesołowskiemu, który  zrekonstruował zaginioną przed laty partyturę. – Czasami tak bywa w historii muzyki, że jakaś partytura, a wiemy, że były to lata 70., nie przetrwa, bo nie były to czasy, że takie materiały kopiowano w dużych ilościach – mówi Adam Wesołowski. – I pech, nigdzie tego nie zarchiwizowano, może dyrygent gdzieś tę partyturę zabrał, zresztą taka sama sytuacja była z muzyką Kazimierza Serockiego do „Potopu”, którą też ostatnio rekonstruowałem na zamówienie Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. To bardzo żmudna praca, bo pracuję słuchając nagrań z filmu, które nie są w tej samej jakości co dzisiaj – możemy wysłyszeć ogólny charakter tej muzyki, ale pojawiające się czasem detale już niekoniecznie. Jest to więc również analiza warsztatu kompozytorskiego tych twórców, żeby jak najwierniej odtworzyć tę partyturę.
Wśród światowych przebojów filmowych zagranych tego wieczora było też sporo zaaranżowanych przez dyrygenta, opracowania pozostałych to dzieło Dariusza Zbocha. Jako soliści zaprezentowali się w nich koncertmistrzyni Izabeli Bławat-Leofreddi, altowiolista Adrian Stanciu i wiolonczelistka Iga Marta Ludkiewicz, a publiczność, niezależnie od wieku, z ogromną przyjemnością słuchała dopracowanych, efektownych wykonań evergreenów z filmów „Misja”, „Moon River”, „Pearl Harbor” i „Gladiator” z udziałem Piotra Sałajczyka, „Titanic”, „Conquest of Paradise” czy „Lista Schindlera”. Doszło też do sytuacji bez precedensu, bowiem na bis pianista i orkiestra wykonali nie któryś z tych światowych przebojów, ale czwartą, najtrudniejszą część „Silver Concerto” Allegro con bravura, tę z dodatkowymi partiami naśladującymi taniec, za co zebrali ogromne owacje.
–Jestem zachwycony atmosferą w Łomży i umiejętnościami orkiestry – podsumowuje Adam Wesołowski. – W zasadzie już od pierwszej minuty czuło się od muzyków ogromną otwartość na to, co nowe, bo moja muzyka wydaje się publiczności dość prosta, ale dla wykonawców jest niezwykle trudna. To sporo wyzwań, również technologicznych, z czym muzycy klasyczni na co dzień nie obcują tak często: muzyka klasyczna powstaje w sposób naturalny, gdy w muzyce industrialnej mają do czynienia również z nowymi technologiami, bądź muszą z nimi współgrać – to wielkie wyzwanie.

Fot. Wiesław W. Wiśniewski

Fot. Tomasz Pakuszewski

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj