Koncerty cieszą melomanów, szczególnie teraz, po lockdownie, zwłaszcza gdy biorą w nich udział wybitni soliści, a repertuar odbiega od tego, co można zwykle usłyszeć w koncertowych salach. Nie można też jednak pominąć płytowych efektów takich artystycznych kolaboracji, cieszących słuchaczy nawet wiele lat po tym, jak wybrzmią ostatnie nuty, nawet podczas najwspanialszego koncertu. Akurat dorobek Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego pod tym względem przedstawia się imponująco: 14 płyt CD, z których większość powstała po roku 2010, z nader zróżnicowanym i nierzadko nawet nowatorskim repertuarem, robi wrażenie. W dodatku nie dość, że owe wydawnictwa są doceniane przez fachowców (Fryderyk za album „Polish Contemporary Concertos”, pięć innych nominacji do tej nagrody czy nominacje do International Classical Music Awards), to jeszcze cieszą się zainteresowaniem słuchaczy i kolekcjonerów, a do tego łomżyńscy filharmonicy nie zwalniają tempa, wciąż pracując nad kolejnymi. Na zawartość najnowszego albumu złożą się trzy koncerty polskich kompozytorów współczesnych, a w każdym jako instrument solowy pojawi się taki rzadko w muzyce poważnej spotykany. Napisany specjalnie dla łomżyńskiej orkiestry i harmonijkarza jazzowego Kacpra Smolińskiego przez Krzysztofa Herdzina Koncert na harmonijkę ustną i orkiestrę został zarejestrowany jesienią ubiegłego roku, w październiku zostanie nagrany z wybitnym solistą Klaudiuszem Baranem Koncert na akordeon i orkiestrę smyczkową Pawła Łukaszewskiego, zaś drugi weekend września orkiestra poświęciła na nagranie Concerto Festivo na dwa pozytywy Dariusza Przybylskiego. Pierwotnie stworzony na organowy duet został zarejestrowany przez łomżyńskich muzyków w nietypowym opracowaniu na dwa pozytywy Hanny Dys i Romana Peruckiego i jest to jego pierwsze nagranie.
– To wyjątkowa sytuacja, bo rzadko bywają takie koncerty, które napisane są na dwoje instrumentów, do tego dwa instrumenty organowe – mówi Roman Perucki. – Dokonaliśmy ustaleń z kompozytorem, że zagramy na pozytywie, bo tak jest ten utwór napisany, że możemy go zagrać tylko na klawiaturze i to tylko ręcznej, bez tej nożnej. Cieszymy się też z tego, że będzie również płyta, bo to jest dla nas najistotniejsze, że oprócz tej części niematerialnej, koncertowej, pozostanie też pewien dokument naszej działalności, gdzie pozytywy będą sąsiadować z harmonijką i akordeonem. – To rzeczywiście bardzo ciekawe zestawienie kompozycji – dodaje Hanna Dys. – Ta nasza składa się z pięciu części i jest to bardzo ciekawy utwór, zaadaptowany na dwa pozytywy, więc jest to również dla nas wyzwanie, ale cieszymy się na nie.
Muzycy pracowali pod batutą i kierownictwem Jana Miłosza Zarzyckiego, za realizację nagrań odpowiadał, już po traz kolejny, ceniony producent Andrzej Brzoska, a sama sesja nie trwała nawet sześciu godzin: w piątek od 19:30 do 22:15, w sobotę od 11:00 do 14:00.
– Jak na każdym instrumencie: trzeba grać bardzo profesjonalnie, w dużym skupieniu – mówi Roman Perucki. – Kiedy gra się koncert jakiś pojedynczy dźwięk może uciec i właściwie nic się nie dzieje, bo jest to działanie tu i teraz, w tej chwili. Płyta jest już jednak pewnym dokumentem, ale można zawsze wybrać sobie jakąś wersję, która wydaje się nam bardziej płynna, albo kiedy gramy tą samą artykulacją, a do tego żeby wszystko było spójne z orkiestrą, co już zależy od rąk dyrygenta. Dlatego czasami trzeba powtarzać jeden fragment kilka, albo nawet i kilkanaście razy, aż będzie znakomicie, albo najlepiej jak potrafimy.
Oba wykorzystane podczas nagrań pozytywy są dziełem słynnych organmistrzów Mollinów, Marcina i jego syna Zdzisława, odpowiedzialnego również za ich strojenie i transport, a wypożyczono je z Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, której to instytucji Roman Perucki jest dyrektorem. O tym jak pięknie brzmią podczas koncertu solo oraz z orkiestrą smyczkową, wzbogaconą brzmieniem fletu Hanny Turonek, słuchacze mogli przekonać się w sobotni wieczór w kościele Krzyża Świętego. Aria Sebaldia ze zbioru „Hexacordum Apollinis” Johanna Pachelbela, utwory wybrane z „Tabulatury Oliwskiej”, w tym urokliwa Canzona Hansa Leo Hasslera, Fuga Johanna Adama Reinke i Canzona Franza Tundera oraz Fantazja a- moll BWV 561 samego Jana Sebastiana Bacha oczarowały nie tylko wytrawnych melomanów. Na finał zabrzmiało Concerto Festivo: kompozycja co prawda współczesna, długa – 23-minutowa, ale w żadnym razie nie nużąca, dzięki sięgnięciu przez Dariusza Przybylskiego po rozwiązania kojarzące się z nurtem tradycji klasyczno-romantycznej, co publiczność doceniła długimi owacjami.
– To bardzo ładny dźwięk, taki organowo-klawesynowy – oceniała jedna ze słuchaczek, rozczarowana nieco faktem, że nie było bisu. Jednak już następnego dnia Hanna Dys i Roman Perucki zagrali koncert organowy w kościele w Kupiskach, prezentując praktycznie w całości odmienny repertuar od tego wykonanego w sobotę, w tym kompozycje Vivaldiego i najsłynniejszego z muzycznej familii Bachów. Równie ciekawy program w mistrzowskim wykonaniu zaprezentowali wieczorem w drozdowskiej świątyni flecistka Hanna Turonek oraz kwartet smyczkowy FKWL w Łomży: Piotr Sawicki, Agnieszka Sobolewska, Adrian Stanciu i Iga Marta Ludkiewicz – głównie klasyczny (Handel, Mozart, Vivaldi czy J. S. Bach), ale też XX-wieczny (Enrico Toselli, Edward Elgar).
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: FKWL, Wiesław Wiśniewski