A+ A A-

Słowiańskie brzmienia

Program kolejnego koncertu Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w jubileuszowym sezonie artystycznym 2017/2018 wypełniły utwory kompozytorów słowiańskich. Były wśród nich  najnowsze dzieła słoweńskich twórców, w tym dedykowana łomżyńskim filharmonikom Plesna balada Igora Dekleva, z racji nawiązania przez nich współpracy z Društvem slovenskih skladateljev, to jest Towarzystwem kompozytorów słoweńskich. Koncert został objęty honorowym patronatem ambasadora Słowenii Roberta Krmelja, orkiestrę poprowadził maestro Mirosław Jacek Błaszczyk, a w roli solistki wystąpiła skrzypaczka Beata Warykiewicz-Siwy. Dla obojga artystów był to pierwszy koncert w karierze z łomżyńską orkiestrą, a dla solistki nawet podwójnie wyjątkowy, z racji obchodzonych tego dnia urodzin.

Po koncertach o bardziej rozrywkowym charakterze przyszła pora na wykonanie przez Filharmonię Kameralną klasycznych oraz współczesnych kompozycji, składających się na zwarty program „Słowiańskie brzmienia”. Pojawienie się w nim twórczości kompozytorów słoweńskich to efekt coraz szerszego wychodzenia łomżyńskiej orkiestry poza granice Polski, a oba zaprezentowane tego wieczoru utwory to absolutne nowości. Żywa, zróżnicowana rytmicznie Plesna balada Igora Dekleva została napisana w roku ubiegłym i opatrzona stosowną dedykacją dla FKWL, zaś czerpiąca z przebogatego folkloru Istrii i Restrii Resistria Andreja Makora została co prawda zaczęta  przez autora jeszcze przed pięciu laty, ale ukończona w grudniu ubiegłego roku.
Oba utwory miały też w Łomży swą polską prapremierę, bo nawet dyrygent o takim dorobku jak  M.J. Błaszczyk, od 20 lat dyrektor Filharmonii Śląskiej im. H.M. Góreckiego w Katowicach oraz kierownik artystyczny Opery i Filharmonii Podlaskiej, nigdy nie prowadził orkiestry w utworach tych słoweńskich kompozytorów.
– Dzięki współpracy dyrektora Zarzyckiego z ośrodkiem słoweńskim miałem okazję poprowadzić po raz pierwszy orkiestrę w utworach Dekleva i Makora – mówi Mirosław Jacek Błaszczyk. – Przyniosły mi satysfakcję, ale najważniejsze było to, że udało mi się spełnić oczekiwania i swoje, i orkiestry – a już od pierwszej próby było widać, że ta symbioza między nami jest!
Również kończąca koncert Suita czeska op. 39  czeskiego kompozytora Antonína Dvořáka niezbyt często rozbrzmiewa w polskich filharmoniach, dlatego też łomżyńscy melomani z przyjemnością zanurzyli się w świat dźwięków pastoralnego Praeludium, skocznej Polki, czerpiącego z folkloru Menuetta, zwiewnego Romanze oraz tanecznego finału Furiant.
– Ta suita też jest bardzo rzadko grywana – podkreśla Mirosław Jacek Błaszczyk. – To utwór taki bardziej okolicznościowy, a Dvořáka znamy z innych utworów, na przykład z dziewięciu symfonii, koncertu wiolonczelowego czy skrzypcowego, ale nie znamy tej muzyki kameralnej – bardzo pięknej, aczkolwiek bardzo też trudnej pod względem artykulacji, pod względem intonacji, pod względem dynamicznym, żeby wszystkie instrumenty zapisane w partyturze współgrały. Tym bardziej chwała orkiestrze, że podjęła ten trud i przygotowała ten utwór!
Słuchacze owacyjnie przyjęli również trzy utwory wykonane przez wybitną skrzypaczkę Beatę Warykiewicz-Siwy: urozmaiconą formalnie Fantazję na tematy z opery „Faust” Gounoda op. 20 na skrzypce i orkiestrę oraz słynnego Kujawiaka Henryka Wieniawskiego; artystka sięgnęła też po Poemat na skrzypce i orkiestrę kolejnego tego wieczoru czeskiego twórcy, Zdenka Fibicha, szczególnie imponując słuchaczom wirtuozowskimi popisami najwyższej klasy w arytrudnych utworach Wieniawskiego.
– Wykonałam fantazję faustowską i jeszcze dwie miniatury, „Kujawiaka” również Wieniawskiego i poemat Fibicha – mówi Beata Warykiewicz-Siwy. – Wiadomo, że repertuar Wieniawskiego nie jest łatwy, zawsze są pułapki, takie fragmenty, że człowiek się zastanawia: wyjdzie? Nie wyjdzie?
Dlatego zawsze trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, ale dzisiaj wyszło, tak więc jestem bardzo zadowolona!
Solistka miała powody do satysfakcji nie tylko z powodu udanego występu i świetnego przyjęcia przez publiczność, bowiem akurat w dniu koncertu, to jest  22. lutego, obchodziła urodziny.
– Po raz pierwszy zdarzyło mi się coś takiego, że dzień urodzin wypadł mi na scenie podczas koncertu z orkiestrą! – mówi Beata Warykiewicz-Siwy. – Jeszcze takiej sytuacji nie miałam, tak więc był to dzień dla mnie wyjątkowy: debiut w Łomży i urodziny na scenie!
Pomimo typowo klasycznego charakteru koncertu publiczność reagowała na kolejne utwory tak żywo, że nie obyło się bez bisu z Dvořáka, po którym słuchacze nagrodzili artystów owacją na stojąco.
– Pracowaliśmy bardzo, ale to bardzo solidnie, żeby ten efekt na koncercie był pozytywny – zauważa Mirosław Jacek Błaszczyk. – Jak mawia maestro Maksymiuk, nasz wielki przyjaciel muzyczny i mój osobisty: nie ma złych orkiestr, są źli dyrygenci. Jest to więc kwestia tego w jaki sposób się pracuje i w jaki sposób dochodzi się do pewnych efektów. Są więc orkiestry, które nie wymagają aż tyle pracy – tu mówię o łomżyńskiej – ale są i takie, że trzeba naprawdę długo i mozolnie dochodzić do efektów, które zadowolą nie tylko mnie, ale i drugą stronę, czyli muzyków. Myślę, że muzycy łomżyńscy nie stracili przy mnie za dużo nerwów, bo bardzo ciepło wyrażali się o naszej pracy, wydaje mi się, że publiczność też była usatysfakcjonowana.

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj