Koncert na dwie grupy młodzieży i orkiestrę kameralną dołączył do rosnącego z każdym rokiem zbioru utworów napisanych z myślą, bądź na zamówienie Filharmonii Kameralnej. Jego twórca Eunho Chang z Korei Południowej nie jest, mimo młodego wieku, debiutantem czy osobą nieznaną w muzycznym świecie. Ma już na koncie liczne sukcesy, w tym nagrodę główną na prestiżowym Międzynarodowym Konkursie Kompozytorskim Królowej Sofii w Hiszpanii, a przed pięciu laty uzyskał tytuł doktorski i zasilił grono wykładowców Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. W ramach zamówień Instytutu Muzyki i Tańca z cyklu utworów „Dźwiękowisko” stworzył dla łomżyńskiej orkiestry 13-minutowe dzieło na motywach z niezwykle popularnej w jego ojczyźnie bajki o króliku i żółwiu, zaś w warstwie muzycznej sięgnął do bogatych źródeł tradycyjnej muzyki koreańskiej. Spośród 33. uczniów Szkół Katolickich im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Łomży, przygotowujących się to tego występu pod kierunkiem Magdaleny i Mateusza Goców, na co dzień muzyków Filharmonii Kameralnej, główne role przypadły w udziale 7-letniej Zofii Gałązce (Królik) oraz Marcinowi Kozikowskiemu (Żółw i narrator).
Występ dzieci i młodzieży zachwycił słuchaczy, melomani nie kryli też słów uznania dla filharmoników oraz grającej z nimi gościnnie saksofonistce Urszuli Gosk; zadowolony z koncertowej premiery swego dzieła był również sam kompozytor.
– Jestem bardzo usatysfakcjonowany! – mówi Eunho Chang, komplementujący nie tylko młodych wykonawców, ale też grę orkiestry oraz sympatyczny charakter spotkania autorskiego z młodzieżą, które miał bezpośrednio przed koncertem. – Cieszę się, że mogłem tu przyjechać, bardzo mi się w Łomży podoba!
Dla wielu słuchaczy prawykonanie było główną, ale oczywiście nie jedyną atrakcją czwartkowego koncertu. Publiczność dopisała, ponieważ wstęp nań, dzięki dofinansowaniu ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Zamówienia kompozytorskie”, był wolny, a zróżnicowany program i jakość wykonania poszczególnych utworów dostarczyło jej niemało artystycznych wzruszeń. Wszystko zaczęło się od trzyczęściowego Divertimento D-dur Macieja Radziwiłła w wykonaniu samej orkiestry, a finał zabrzmiały wirtuozowskie Serenada Romana Hoffstettera w interpretacji Jakuba Jakowicza oraz Wariacje rokoko op. 33 Piotra Czajkowskiego, jeden z popisowych utworów Tomasza Strahla, ale równie ważnym co prawykonanie fragmentem koncertu był Concerto Lendinum op. 44 Sławomira Czarneckiego, ponieważ w czwartek rano zaczęły się sesje nagraniowe kolejnej płyty łomżyńskich filharmoników i właśnie ta kompozycja była rejestrowana pod okiem cenionego realizatora Andrzeja Brzoski, dla którego jest to już piąta współpraca z łomżyńską orkiestrą.
– Kiedyś namówiłem kilku kompozytorów do napisania czegoś na wiolonczelę – mówi Tomasz Strahl. – Napisał Romuald Twardowski, Mikołaj Górecki, ale Sławomir Czarnecki zrobił mi prezent szczególny, bo napisał koncert na skrzypce i wiolonczelę. Premiera tego utworu odbyła się w roku 2005 podczas inauguracji Międzynarodowego Konkursu Wiolonczelowego im. Witolda Lutosławskiego na Zamku Królewskim w Warszawie. Minęło kilka lat i wróciliśmy do tego koncertu: dwa tygodnie temu graliśmy go z łomżyńską orkiestrą w Warszawie, w kościele na Ursynowie, a dzisiaj tutaj i jesteśmy jeszcze w trakcie nagrań na płytę, bo już część nagraliśmy.
– Cieszę się, że ten utwór został włączony na kolejną płytę orkiestry łomżyńskiej – dodaje Sławomir Czarnecki. – Cieszę się też, że moje utwory zaczynają szerzej funkcjonować, być zauważane w świecie i grane, zwłaszcza, że mam swoje lata, bo już 68 lat i w tym sezonie artystycznym obchodzę swoje 50-lecie pracy, bo jako 18-latek napisałem miniaturę na skrzypce i organy Canzona da chiesa.
Concerto Lendinum cieszył się sporym zainteresowaniem, nie tylko wytrawnych melomanów, ale i młodzieży, a pozytywne reakcje publiczności potwierdzały, że warto włączać do programu kolejnych koncertów również utwory współczesne, tak, aby słuchacze mieli możliwość obcowania z piękną muzyką pochodzącą z różnych epok.
– Jest w tym utworze niesamowicie dobra energia – zauważa Tomasz Strahl. – Jest on oparty na motywach polskiej muzyki ludowej, tej ze wschodu, ale też góralskiej, bo profesor Czarnecki czerpie z ich bogactwa i to słychać w jego muzyce. Poza tym, pomimo tego, że jest niezwykle komunikatywny, wymaga niesamowitej biegłości, bo wiolonczelista musi dorównać w nim skrzypkowi, a struny są grubsze, instrument większy, więc i opór materii jest znacznie większy.
– Jak się zorientowałem, to w tej chwili nie ma w Polsce złych orkiestr, bo i nasze szkolnictwo stoi na niezłym poziomie – ocenia Sławomir Czarnecki. – Od bardzo dawna wiem o istnieniu szkoły muzycznej w Łomży, która może poszczycić się dobrymi wynikami w nauce i bardzo wysokim poziomem, bo sam przez 43 lata pracowałem w szkole muzycznej w Warszawie. W związku z tym muzycy są dobrze kształceni, a jak taki muzyk zasiądzie za pulpit, to i cała orkiestra jest dobra.
Jestem więc bardzo zadowolony z wykonania tego utworu przez łomżyńską orkiestrę i cieszę się na tę płytę; jedyne co mogę powiedzieć to to, że sala jest jednak trochę „sucha”, słuchać, że nie jest to sala koncertowa z prawdziwego zdarzenia.
– Jestem trochę z Łomżą związany, bo jestem członkiem Bractwa Kurkowego – dodaje kompozytor. Były tu kiedyś zawody strzeleckie na fortach w Piątnicy i akurat wystrzelałem tytuł marszałka łomżyńskiego – dlatego z tym większą przyjemnością wróciłem do Łomży!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski, Elżbieta Piasecka-Chamryk