A+ A A-

Szymona Kawalli jubileusz muzyczno-kulinarny

Szymon Kawalla zakończył w Łomży obchody swego podwójnego jubileuszu: 60-lecia działalności artystycznej oraz 50-lecia pracy pedagogicznej. Wybitny dyrygent nie tylko poprowadził orkiestrę
Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego, ale dał też na scenie popis kulinarnej maestrii, przygotowując Tornedo a 'la Rossini. Kulminacyjnym momentem koncertu było jednak światowe prawykonanie utworu „Fale Dunaju i Tamizy” autorstwa jubilata, z udziałem sopranistki Justyny Reczeniedi oraz skrzypaczki Joanny Kawalli.

Szymon Kawalla często i chętnie występuje w Łomży, gdyż jak podkreśla lubi do niej wracać. Bywa, że pojawia się nad Narwią sam, ale zwykle towarzyszy mu córka, wybitna skrzypaczka Joanna. Nie mogło jej zabraknąć również podczas koncertu jubileuszowego, a drugą solistką była, debiutująca w Łomży, ceniona śpiewaczka Justyna Reczeniedi.
Jubileuszowy rok profesora Kawalli podsumowało aż pięć koncertów w Warszawie, Wilanowie, Ożarowie Mazowieckim i Bliznem, a benefis łomżyński był jego ostatnim akcentem. Pochodzący z włoskiem rodziny o wielowiekowych tradycjach muzycznych, osiadłej w Polsce od XVI stulecia rodziny Cavallów dyrygent, skrzypek, kompozytor i pedagog swą przygodę z muzyką zaczął dość wcześnie, co w tej sytuacji nie dziwi.  
– W 1966 roku zacząłem pracę pedagogiczną, a 10 lat wcześniej miałem pierwszy koncert – mówi Szymon Kawalla. – Siostra pianistka miała egzamin z akompaniowania, a ja grałem na skrzypcach – było to 3 maja 1956 roku. Ale już mając trzy lata zadecydowałem, po obejrzeniu filmu „Preludium sławy”, że chcę być dyrygentem, mimo tego, że mój ojciec, znakomity skrzypek i pedagog, nie chciał tego sobie wyobrazić. Ale moja pasja była tak wielka, że dopiąłem swojego i już w szkole podstawowej miałem lekcje z dyrygowania. Przypadek zaś zrządził, że w 1966 orkiestra symfoniczna Państwowego Liceum Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Krakowie dostała zaproszenie do Jugosławii, na międzynarodowy festiwal z okazji urodzin Josipa Broz Tito.
17-letni wówczas Szymon Kawalla zrobił tam prawdziwą furorę, kiedy w czasie koncertu musiał niespodziewanie zastąpić dorosłą chórmistrzynię, która zasłabła.
– Broz Tito tak się zachwycił, że wybiegł przy publiczności żeby mi pogratulować – wspomina maestro Kawalla. – Nie wiedziałem, że napisał też list do ministra kultury i sztuki z prośbą, żeby tym utalentowanym uczniem liceum zajął się jakiś dyrygent. Podjął się tego wybitny Stanisław Wisłocki i będąc jeszcze przed maturą zacząłem dojeżdżać do Warszawy na lekcje dyrygentury.
Postanowiłem jednak sam na to zarobić i wynająć sobie pokój, więc kiedy przeczytałem w gazecie, że Zasadnicza Szkoła Zawodowa nr 1 w Krakowie poszukuje nauczyciela wychowania muzycznego i zgłosiłem się. Dyrektor szkoły podjął to ryzyko, ucznia liceum zaangażował jako nauczyciela i tak wcześnie zacząłem pracę pedagogiczną.
W tym samym  roku powstał też pierwszy utwór Szymona Kawalli, również w wyjątkowych okolicznościach.
– Kardynał krakowski Karol Wojtyła, który znał mnie od dziecka, bo bardzo często bywał u nas w domu, powiedział mi, że chciałby zrobić w Barbakanie koncert z okazji 3 Maja i zamówił u mnie utwór – mówi Szymon Kawalla. – Napisałem więc Divertimento, gdzie dwiema częściami dyrygowałem, a w jednej zagrałem na skrzypcach solo. Pamiętam też, że graliśmy wtedy utwór wówczas zakazanego w Polsce kompozytora Andrzeja Panufnika, Koncert gotycki na trąbkę, kotły i orkiestrę smyczkową, a później komponowałem coraz więcej, miałem też trzykrotnie szansę występować przed Janem Pawłem II – po raz pierwszy w stanie wojennym.
Po ukończeniu studiów na początku lat 70. ubiegłego wieku zaczęła się błyskotliwa kariera utalentowanego dyrygenta. Poprowadził na całym świecie ponad siedem tysięcy koncertów, kierował liczącymi się orkiestrami, regularnie komponował, nagrywał płyty i zajmował się pracą pedagogiczną. Bogaty dorobek jubilata podsumowuje retrospektywne wydawnictwo „Chamber Music”, podwójny album zawierający jego kompozycje z lat 1966-2016, a najciekawsze i najnowsze z nich usłyszała na żywo  również łomżyńska publiczność.
Pierwszą były „Liryki miłosne na sopran i orkiestrę kameralną”  – składająca się z dziewięciu pieśni  do słów Anny Andrych kompozycja napisana pierwotnie na głos i fortepian, a niedawno przez jubilata zorkiestrowana.
– Kiedy wręczano mi „Nike” za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kultury, dostałem też tomiki wierszy – mówi Szymon Kawalla. – Zachwyciłem się tymi lirykami miłosnymi i napisałem do nich muzykę: najpierw w 2006 roku na sopran i fortepian, ale nigdy nie były wykonane, a później zinstrumentowałem na orkiestrę i prawykonanie było w roku ubiegłym w „Mazurkasie”.
Drugim utworem kompozytora podczas sobotniego koncertu był wieńczący to wydarzenie walc „Fale Dunaju i Tamizy” na skrzypce solo, sopran solo i orkiestrę kameralną – było to światowe prawykonanie tego utworu, kolejnego dzieła spółki autorskiej Kawalla/Andrych.
– Napisałem ten utwór specjalnie na koncert w Łomży – mówi Szymon Kawalla. – Wydaje mi się, że każdy koncert powinien być świętem, więc dlatego graliśmy w Łomży Bendę i była to również światowa prapremiera. Dwa lata temu byłem tu na koncercie familijnym, gdzie zaproponowałem dość specyficzny, ciekawy dla słuchaczy w każdym wieku, program, a dziś też zagraliśmy coś nowego!
– To szczególne uczucie, wielki zaszczyt i przyjemność wykonanie takiego utworu po raz pierwszy – dodaje Justyna Reczeniedi. – Utwór to niezwykle trudny, ale dający wykonawcy wielką satysfakcję, napisany bardzo wysoko, kadencja jest tu nawet ekstremalnie wysoka, potem mamy średnicę i opowieść – przepiękne teksty ze słowami Anny Andrych i końcową kulminację. Widziałam jednak, że został bardzo ciepło przyjęty, mimo tego, że jest to trudna muzyka.
Szymon Kawalla nie tylko komponuje, ale też aranżuje utwory innych twórców, dlatego też w programie jego łomżyńskiego jubileuszu nie zabrakło Concertino na skrzypce i orkiestrę kameralną oraz Oberka Grażyny Bacewicz w wirtuozowskim wykonaniu jego córki. Joanna Kawalla wykonała też – już w swojej instrumentacji – Fantazję na tematy opery „Cyrulik sewilski” Gioacchino Rossiniego Jacquesa Blumenthala. Było to swoiste preludium do kolejnej atrakcji wieczoru, przygotowania na scenie przez Szymona Kawallę i asystującego mu Dariusza Sienickiego z kompleksu hotelowo-gastronomicznego „Labirynt” Tornedo a 'la Rossini, przysmaku z wołowego befsztyka, gęsiej wątróbki i trufli z sosem na bazie wina madera.
– To jedno z najdroższych dań na świecie, wspaniałe i bardzo wykwintne – ze względu na produkty niesamowicie drogie, bo w Europie w tych najelegantszych restauracjach kosztuje ponad 50 Euro, a w Stanach Zjednoczonych nawet ponad 100 dolarów! – mówi Szymon Kawalla.
Koncert zakończyły długotrwałe owacje i kuluarowe spotkanie melomanów z artystami, którzy nie kryli zachwytu z powodu życzliwego przyjęcia prze słuchaczy trudnego, współczesnego repertuaru oraz reprezentowanego przez orkiestrę poziomu.
– Niezależnie od tego czy jest to prawykonanie, czy utwór wykonywany ponownie, to zawsze są to dla mnie emocje  – mówi Joanna Kawalla. – Utwór „Fale Dunaju i Tamizy” jest w jakiś sposób specjalny, bo jest napisany na zwieńczenie jego podwójnego jubileuszu, od razu też z myślą i o mnie, i o Justynie. To niebywale przyjemne, cieszę się, że była dzięki temu kolejna okazja, żeby z nią wystąpić, tym bardziej, że na początku wykonałyśmy też arię „Laudamus te” z Wielkiej mszy h-moll Bacha. Jest to też dla mnie zawsze bardzo duże i inspirujące przeżycie, kiedy mogę występować z Justyną i z moim ojcem – cieszę się też, że ponownie z łomżyńskimi filharmonikami, do których bardzo chętnie wracam!
– Wspaniale układała się nam współpraca z orkiestrą – dodaje Justyna Reczeniedi. – To bardzo dobrzy muzycy: czujni, niesłychanie wrażliwi, wiedzą co to jest poezja, granie trudnej muzyki, niosącej w sobie wartość i takie treści. Byłam też pełna podziwu, bo od pierwszej próby byli bardzo dobrze przygotowani – mam więc nadzieję, że jeszcze się zobaczymy!
– Zobaczymy, czy za cztery lata będzie kolejny jubileusz, bo najważniejsze jest zdrowie – podsumowuje Szymon Kawalla. – Na razie mam dużo sił, dużo pracuję, podróżuję po świecie. Oprócz Korei mam teraz bardzo bliski kontakt z Londynem, ponieważ od kilku lat współpracuję z tamtejszym uniwersytetem, od marca jako profesor wizytujący, więc będę tam bywać częściej. Mam też bardzo dużą klasę na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina, bo pięciu studentów, a powinienem mieć czterech. Do tego dwóch stażystów zagranicznych i czterech doktorantów, tak więc pracy mi nie brakuje!

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj