A+ A A-

Mistrz kontrabasu ponownie w Łomży

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego p/d Jana Miłosza Zarzyckiego ponownie gościła wybitnego kontrabasistę Jacka Miruckiego. Mieszkający na stałe w Singapurze wirtuoz przyjechał do Łomży nie tylko na czwartkowy koncert, ale też na nagrania, ponieważ właśnie z nim jako solistą łomżyńscy filharmonicy zarejestrowali w ciągu trzech dni swą kolejną płytę, na którą złożą się kompozycje Bottesiniego, Dragonettiego i Ecclesa.
– Dzisiejszy koncert stał się pierwszą sesją nagraniową naszej najnowszej płyty – mówi Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Kameralnej, dodając, że znaczna część zarejestrowanego live materiału zostanie wykorzystana na jedenastej płycie orkiestry.

W regularnie powiększającej się dyskografii Filharmonii Kameralnej nie brakuje albumów zarejestrowanych podczas koncertów oraz w sali koncertowej czy foyer jej, obecnie remontowanej, siedziby przy ulicy Nowej. Również bywalcy koncertów łomżyńskiej orkiestry są przyzwyczajeni do widoku mikrofonów, tak więc zapowiedź, że cały koncert z Jackiem Miruckim w Muzeum Diecezjalnym będzie rejestrowany nie wywołała większego zdziwienia.
– Trzeba będzie upewnić się, że komórka ściszona i aby nie dostać tylko jakiegoś ataku kaszlu, to będzie dobrze! - mówił jeden ze słuchaczy, dodając, że „warto troszkę pocierpieć, ale potem ma się w domu płytę, w nagraniu której w pewnym sensie się uczestniczyło”.
I chociaż trudno było o idealną ciszę niczym ze studia nagraniowego, to realizujący najnowszą, a generalnie już czwartą, płytę łomżyńskich filharmoników wybitny producent i Andrzej Brzoska jest zadowolony z efektu końcowego. Ma to znaczenie o tyle, że właściwa sesja nagraniowa została zaplanowana na piątek i sobotę, z możliwością przedłużenia na niedzielę, dlatego warto mieć w zapasie rejestrację koncertową do ewentualnego wykorzystania w całości, bądź po poprawkach.
– To wyzwanie dla mnie, przede wszystkim kondycyjne – mówi Jacek Mirucki. – Z reguły nagranie jednego koncertu trwa około pięciu dni, całą płytę nagrywam w Singapurze przez dwa tygodnie, a my na trzy utwory mamy dwa dni. Będzie to więc maraton, ale też bardzo ciekawe wyzwanie.
W lutym 2014 roku głównym punktem koncertu Jacka Miruckiego było wykonanie Koncertu h-moll na kontrabas i orkiestrę Giovanniego Bottesiniego. Tym razem utwór wybitnego włoskiego wirtuoza kontrabasu i jednocześnie kompozytora nie zabrzmiał, ale stał się jednym z trzech utworów zaplanowanych na płytę. Artysta wykonał za to na początku koncertu, również graną przed trzema laty, Sonatę e-moll na kontrabas i orkiestrę brytyjskiego twórcy doby baroku Henriego Ecclesa, po czym sięgnął po kompozycję rzadko przez siebie dotąd wykorzystywaną, Koncert A-dur na kontrabas i orkiestrę kolejnego włoskiego mistrza, żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku
Domenico Dragonettiego.
– Na kontrabas jest 10-15 koncertów, więc nie ma zbyt dużego wyboru – mówi Jacek Mirucki. – Są też utwory współczesne i ciągle powstają nowe, nawet Bogdan Szczepański chciał coś dla mnie skomponować, więc zobaczymy, jak to się potoczy.
– Od pewnego czasu krążą mi takie myśli po głowie – potwierdza Bogdan Szczepański, kontrabasista łomżyńskiej orkiestry. – Na razie są to luźne pomysły i jeszcze się za to nie zabrałem, ale myślę, że w końcu do tego dojdzie!
Solista oczarował publiczność, ponownie potwierdzając, że jest jednym z najwybitniejszych wirtuozów kontrabasu, a jego XVIII wieczny instrument z pracowni nieznanego z imienia włoskiego lutnika brzmiał szlachetnie i klarownie, również wzbudzając zainteresowanie słuchaczy.
Po przerwie zabrzmiał już tylko jeden, za to aż czteroczęściowy i piękny utwór: Serenada C-dur na orkiestrę smyczkową op. 48 Piotra Czajkowskiego, w którym również sama orkiestra potwierdziła swój kunszt instrumentalny i interpretacyjny.
Czwartkowy koncert był wyjątkowy nie tylko z racji jego artystycznej rangi oraz rejestracji płyty, ale też z powodu ponownego spotkania Jacka Miruckiego z Bogdanem Szczepańskim, który w latach 80. był nauczycielem solisty w średniej szkole muzycznej w Bydgoszczy.
– To wielka satysfakcja i frajda – mówi Bogdan Szczepański. – Frajda chyba dla każdego pedagoga, który po latach może spotkać się ze swoim uczniem, i to uczniem odnoszącym sukcesy!
– Bardzo miło wspominam lekcje z Bogdanem Szczepańskim, chociaż to już tyle lat minęło – dodaje Jacek Mirucki.– Chodziłem do niego pięć czy sześć lat, a potem na studiach. Dlatego z przyjemnością znowu się spotkaliśmy, porozmawialiśmy, mogliśmy też znowu razem zagrać – to bardzo utalentowany człowiek, bo przecież pisze też muzykę, aranżuje.
 
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj