A+ A A-

Uroczysta inauguracja XII festiwalu Sacrum et Musica

Koncertem w łomżyńskiej katedrze pw. św. Michała Archanioła Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego pod batutą Jana Miłosza Zarzyckiego zainaugurowała XII Międzynarodowy Festiwal Kameralistyki Sacrum et Musica. Solistami byli utytułowani śpiewacy młodego pokolenia, sopranistka Agnieszka Sokolnicka i tenor Voytek Soko – Sokolnicki, a na program entuzjastycznie przyjętego przez publiczność koncertu złożyły się instrumentalne dzieła polskich kompozytorów, operowe arie oraz słynne przeboje musicalowe i filmowe. Tego samego dnia łomżyńscy filharmonicy wraz ze swymi gośćmi powtórzyli ten koncert w ostrołęckim kościele pw. Nawiedzenia NMP, gdzie również zostali bardzo gorąco przyjęci.

Wojciech Sokolnicki, używający na potrzeby zagranicznej kariery łatwiejszej do zapamiętania i wymówienia dla obcokrajowców wersji swego nazwiska Voytek Soko, oczarował łomżyńską publiczność debiutując przed nią w styczniu u boku samej Grażyny Brodzińskiej. Nie mógł tego nie zauważyć Jan Miłosz Zarzycki, stąd zaproszenie młodego tenora na kolejne koncerty łomżyńskiej orkiestry, tym razem wraz z jego równie utalentowaną małżonką-sopranistką.
W duecie zadebiutowali z Filharmonią Kameralną sierpniowym koncertem „Perły klasyki” w pobliskiej Piątnicy, zrealizowanym w ramach projektu „Bliżej muzyki”, a jeszcze tego samego wieczoru uświetnili koncert finałowy 39. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Giżycku. Nic dziwnego, że licznie przybyła na niedzielną inaugurację festiwalu Sacrum et Musica publiczność z zaciekawieniem oczekiwała koncertu, tym bardziej, że były wśród niej osoby mające już okazję podziwiać oboje artystów lub samego Voytka Soko.
– To wspaniały śpiewak! – mówi pani Halina. – Byłam na jego koncercie z panią Brodzińską i ślicznie tam zaśpiewał, więc jak zobaczyłam na afiszu, że będzie tu dzisiaj, to nie mogło mnie tu zabraknąć. Bardzo lubię taki operowy śpiew, różne inne melodie też!
Program koncertu faktycznie mógł usatysfakcjonować najbardziej wybrednych melomanów i miłośników muzyki rozrywkowej. Dla tych pierwszych łomżyńscy filharmonicy przygotowali bowiem sporą dawkę instrumentalnych dzieł polskich kompozytorów. Na początek zabrzmiało więc  Divertimento na orkiestrę cz. 1 Macieja Radziwiłła, był ognisty Oberek Romualda Twardowskiego,
romantyczny Walc Barbary Waldemara Kazaneckiego z filmu „Noce i dnie” oraz kompozycja, którą już niebawem orkiestra nagra na swą kolejną płytę, to jest Cztery utwory w polskim stylu
Stanisława Moryto zaś rodzime utwory dopełniło radosne Rejouissance, fragment Suity orkiestrowej nr 4 Jana Sebastiana Bacha.
– Chociaż mam 72 lata to żadnego koncertu w naszej katedrze nie przepuszczę! – mówi jedna ze słuchaczek. – Przy tym walcu z „Nocy i dni” rozczuliłam się do łez, śpiewacy też bardzo ładnie śpiewali, a w dodatku są tacy młodzi, sympatyczni – to była ogromna przyjemność!
Zdanie to bez wątpienia podzielali też inni zgromadzeni w świątyni, bowiem już sopranowa aria Zuzanny Deh vieni non tardar z opery „Wesele Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta została przyjęta burzą oklasków, równie gorąco oceniono Ombra mai fu z opery „Kserkses” Jerzego Fryderyka Haendla w wykonaniu tenora. Słuchaczy zachwyciły też dwie wersje „Ave Maria”:  
Agnieszka Sokolnicka zaśpiewała kompozycję Giulio Caccininiego / Władimira Wawiłowa, zaś  
Voytek Soko spopularyzowaną w filmie „Prowokator”, autorstwa Micha Lorenca, co zakończyło się – nie po raz ostatni zresztą – wywoływaniem solistów brawami po wykonaniu utworu.
Z operowej klasyki rozkoszująca się każdym dźwiękiem i zasłuchana publiczność usłyszała jeszcze
arię Lauretty O mio babbino caro z opery „Gianni Schicchi” Giacomo Pucciniego, jednak najgoręcej przyjmowano duety obojga solistów. Już „Alleluja”, niezwykle popularnego w Polsce, kanadyjskiego barda Leonarda Cohena  zakończyło się długą owacją, a w dalszej części koncertu zabrzmiały jeszcze  Nella fantasia  Ennio Morricone z filmu „Misja”, żywiołowa „Granada” Agustina Lary, evergreen „Time To Say Goodbye” i  na bis słynna neapolitana „O sole mio”.
Koncert zakończyły owacje na stojąco, a zachwyceni przyjęciem soliści już zapowiedzieli, że przy pierwszej sprzyjającej okazji wrócą do Łomży, komplementowali też towarzyszącą im orkiestrę.
– Bardzo przyjemnie nam się śpiewa z waszą orkiestrą, przede wszystkim pod batutą pana Jana Miłosza Zarzyckiego – ocenia Voytek Soko. – To dyrygent bardzo „pod śpiewaka” – oddycha z nami, świetnie współgra, więc nie musimy się martwić, czy orkiestra będzie z nami, czy nie!
– To prawda – potwierdza Agnieszka Sokolnicka. – Dzisiaj śpiewać to była dla nas prawdziwa przyjemność, bo – w dobrym znaczeniu – zapomniałam o tym, że orkiestra stoi za mną, nie czułam obciążenia z jej strony, że ktoś mnie powstrzymuje – sama mogłam interpretować, a orkiestra mi w tym pomagała!
– Jest to bardzo przyjemne uczucie dla artysty współgrać z taką orkiestrą! – podsumowuje Voytek Soko.

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski

 

 

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj