A+ A A-

Tańce miłości na walentynki

Dzień zakochanych zyskał w Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego niepowtarzalną muzyczną oprawę. Z łomżyńską orkiestrą p/d Jana Miłosza Zarzyckiego wystąpił bowiem znany i lubiany nie tylko w Łomży wirtuoz klarnetu Woytek Mrozek, prezentując tańce z różnych stron świata, muzykę klezmerską i filmowe przeboje Henry'ego Manciniego w opracowaniach na klarnet.
– To instrument dający muzykowi ogromne możliwości, który miał swoich fantastycznych liderów – mówi Woytek Mrozek. – Benny Goodman i Artie Shaw wprowadzili złotą erę swingu, a cała plejada klarnecistów klezmerskich z Dawidem Krakauerem na czele też miała wpływ na jego rozwój, jest też wielu świetnych klarnecistów klasycznych.

O tym, że łomżyńscy filharmonicy z godną podziwu łatwością odnajdują się nie tylko w świecie klasycznych, ale też bardziej rozrywkowych dźwięków, wiadomo nie od dziś. Dlatego też na wieść, że program koncertu wypełnią tańce różnych narodów oraz popularne tematy filmowe, a solistą będzie znany na całym świecie klarnecista Woytek Mrozek, publiczność dopisała, a jej zróżnicowanie wiekowe dowodzi z całą stanowczością, że problem starzenia się miłośników muzyki klasycznej przestaje już Łomży dotyczyć. I tak w czwartkowy wieczór w sali koncertowej łomżyńskiej orkiestry zgodnie bawili się zarówno młodsi jak i starsi melomani, nie brakowało też dzieci. Słuchacze reagowali równie gorąco zarówno na utwory wykonywane przez samą orkiestrę jak i te z udziałem solisty potwierdzając, że dobra i zarazem bardzo różnorodna muzyka sprawdza się wybornie w takich urozmaiconych, orkiestrowych opracowaniach.
Uwerturą do entuzjastycznie przyjętego występu były „Tance rumuńskie” Béli Bartóka, orkiestra zachwyciła też słuchaczy wykonanymi w drugiej części koncertu fragmentami „Peer Gynta” Edwarda Griega: Pieśnią Solwejgi z II suity op. 55 i Tańcem Anitry z I suity op. 46. Równie urzekająco zabrzmiał Romanze op. 26 Johana S. Svendsena, w którym jako solista zaprezentował się solisty wystąpił koncertmistrz orkiestry Cezary Gójski. Zachwyceni słuchacze nie szczędzili oklasków świetnemu skrzypkowi, równie gorąco przyjmując też głównego bohatera wieczoru.
Woytek Mrozek nie zawiódł oczekiwań, mimo tego, że ostatnio miał bardzo pracowity okres, grając praktycznie codziennie, a czasem nawet występując częściej niż raz jednego dnia, jednak nie odmówił sobie okazji powrotu do Łomży, w której poprzednio gościł w czerwcu 2011 roku.
– Zazwyczaj w każde miejsce gdzie już grałem wracam z przyjemnością i Łomża też się do nich zalicza – mówi Woytek Mrozek. – Od 6 grudnia do dnia dzisiejszego zagrałem 60 koncertów, mimo tego, że nie jestem muzykiem rockowym. Zrobiłem jednak dużo programów, które cieszą się sporym zainteresowaniem i są dobrze przyjmowane – pewnie dlatego tyle tych koncertów się wydarzyło w ostatnich dwóch miesiącach.
Program „Tańce miłości” powstał niejako w sytuacji wyższej konieczności, kiedy okazało się, że
libański dyrygent Harout Fazlian nie będzie mógł poprowadzić tego koncertu i zabraknie w nim muzyki ormiańskiej i libańskiej, jednak bardzo bogaty repertuar Wojciecha Mrozka sprawił, że było z czego wybierać, a publiczność w żadnym razie nie odczuła tej zamiany. Kojarzące się z uczuciami i miłością tańce z różnych stron świata, jak: dynamiczny grecki „Jasapico servico”, żydowski weselny„La Haim” z musicalu „Skrzypek na dachu”, „Sholem alekhem, rov Feidman!” węgierskiego klarnecisty Béli Kovácsa,  mołdawski tradycyjny „Syrba Leutarii” oraz ognisty „Czardasz” Vittorio Montiego, w większości w aranżacjach solisty. Pojawił się też inspirowany muzyką etniczną autorski utwór Wojciecha Mrozka, wiosenny taniec miłości „Wiosenna Hora”.
– Odtwórcą byłem bardzo długo, mniej więcej do 35 roku życia – wyjaśnia Woytek Mrozek. – Później z tego zrezygnowałem i sam piszę programy, budując w ten sposób swój image artysty, poza tym mogę i umiem pisać, więc piszę. Jest to też dla mnie dużo wygodniejsze, ponieważ gram wówczas to, co w danym momencie mnie interesuje.
Światy muzyki klasycznej i filmowej połączyło Adagio z Koncertu klarnetowego A-dur KV 622 Wolfganga Amadeusza Mozarta, wykorzystane w jednej ze scen głośnego obrazu „Pożegnanie z Afryką”, jednak głównym punktem programu były filmowe evergreeny wybitnego amerykańskiego kompozytora  Henry'ego Manciniego. Już na początku koncertu zabrzmiał temat z filmu „Two For The Road”, zaś nieco później melodia z kultowego„Śniadania u Tiffany'ego” i dynamiczna  polka „Pie In The Face” z komedii „Wielki wyścig”.
– Jest to bardzo wdzięczne – wyjaśnia Woytek Mrozek. – Instrumentalnie jest to napisane wręcz solistycznie, tonację można sobie zawsze dobrać, aby to tylko dobrze brzmiało. Dlatego zrobiłem cały program z utworów Manciniego – jedną wersję na flet solo i wtedy dyryguję, a drugą na klarnet solo i wtedy gram!
Solista przygotował też kolejne programy, złożone z równie legendarnych utworów i tematów, tak więc pewnie prędzej niż później zaprezentuje je również w Łomży.
– Powstał cykliczny program „Modern Classic” – mówi o swych najnowszych dokonaniach Woytek Mrozek. – Pierwszy z nich to klasyka klasyki, musicalu i swinga, prawykonany w Filharmonii Śląskiej 2,5 tygodnia temu. Odniósł wielki sukces, same bisy trwały ponad godzinę! Pisałem to ponad rok, nie był więc przygotowywany na łapu-capu przez dwa miesiące i już są zaproszenia do kolejnych filharmonii. Kolejny będzie „Vivaldi goes Swing” – na swingowo z klarnetem i z kwartetem jazzowym, z orkiestrą smyczkową i solistą klasycznym – skrzypkiem, a jeszcze następny Mozart. To mój ulubiony kompozytor, jeszcze nie wiem jak się do tego zabiorę, ale to na pewno też będzie ciekawe!
Póki co łomżyński koncert zakończyły inne utwory: „Taniec węgierski nr 5” Johannesa Brahmsa, w którym Jan Miłosz Zarzycki poprowadził nie tylko orkiestrę z solistą, ale również publiczność, wtórującą dwoma rodzajami oklasków artystom oraz „Henry Mancini Medley”, tj.  wiązanka filmowych przebojów tego kompozytora, w której nie mogło zabraknąć „Moon River”.
– Orkiestra była przygotowana do koncertu właściwie już na pierwszej próbie – ocenia Woytek Mrozek. – Pan Jan Miłosz Zarzycki dba o nią, na próbach bardzo dokładnie wszystko przygotowuje i omawia – to kawał świetnej roboty i orkiestra jest też bardzo dobra. Cieszę się też, że jesteśmy w sali, a nie foyer, jak poprzednim razem. Sala jest dużo lepsza akustycznie, no i jest scena. Zauważalny jest ten rozwój, pozytywny ruch – zresztą nie tylko w Łomży, ale w całej Polsce, gdzie są nie tylko remonty, ale powstają też zupełnie nowe budynki, np. w Łodzi. Jest to bardzo pozytywne, czego nie można zauważyć choćby w Ameryce – tam wszystko się zamyka i niczego nowego nie buduje, a gram tam co roku od 12 lat, nawet przez siedem lat mieszkałem na Florydzie, więc ten regres jest naprawdę dostrzegalny.

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski


Koncert zrealizowano w ramach programu "filharmonia/ostrożnie, wciąga!!!
"

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj