– Jestem organistą w Archidiecezji Gaeta – mówi Gabriele Pezone. – Jest to drugie co do wielkości miasto w Królestwie Neapolu i uważam, że każdy organista powinien sięgać do historii swego regionu. Dlatego przygotowałem taki tematyczny program, złożony z utworów dyrygentów i kompozytorów związanych z Neapolem na przestrzeni wieków.
Łomżyńska publiczność już od ponad 15 lat, dzięki wybitnemu organiście i organmistrzowi Jerzemu Kukli, może rozkoszować się pełnym dźwiękiem zbudowanych w latach 30. ubiegłego wieku katedralnych organów. Po remoncie i przebudowie brzmią one jak nigdy dotąd, a kolejni organiści zachwycają się rezultatami mistrzowskiej pracy ich odnowiciela. A skoro są ku temu warunki, to nie brakuje też okazji do podziwiania kunsztu najlepszych polskich i zagranicznych organistów, którzy rokrocznie prezentują się na festiwalu Sacrum et Musica.
Gabriele Pezone przyjeżdżał dotąd do Łomży jako dyrygent, dwukrotnie prowadząc orkiestrę Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego: dwa lata temu podczas koncertu „Lutosławski i jego inspiracje”, zaś w roku ubiegłym przy okazji nieco lżejszego pod względem repertuaru koncertu „Wiosennie i romantycznie”. Wiadomo było jednak, że młody dyrygent jest też pianistą i organistą, tak więc dość szybko nadarzyła się też możliwość przekonania się o jego umiejętnościach również w tej ostatniej dziedzinie.
– Zazwyczaj występuję jako pianista – mówi Gabriele Pezone. – Różni się to o tyle od recitali organowych, że mamy różne typy organów, dlatego zachodzi konieczność bardzo szybkiego przestawiania się na ich odmienne charakterystyki, nie każdy repertuar da się też wykonać na wszystkich organach.
Utwory zaprezentowane w niedzielne popołudnie sprawdziły się jednak doskonale w zabytkowym wnętrzu matki łomżyńskich świątyń. Organista rozpoczął swój występ od Serie di versi e canzona włoskiego kompozytora epoki baroku Domenico Zipoli, by następnie wykonać utwór flamandzkiego kompozytora, Suitę D-dur La Prise de Gaeta. J.A. De Saint Luc poświęcił swe dzieło mieście i krainie o tej nazwie leżącej nieopodal Neapolu, a każda z ośmiu części kompozycji wywoływała żywą reakcję publiczności, mającej okazję słyszeć ją po raz pierwszy spośród wszystkich polskich melomanów. O tym, że nie zabraknie też dzieł pamiętanych do dziś włoskich twórców przekonała ich sonata D-dur K.287 Domenico Scarlattiego.
– Sięgnąłem też utworów innych wybitnych kompozytorów, jak Scarlatti, żeby przybliżyć dokonania neapolitańskiej szkoły kompozycji – wyjaśnia Gabriele Pezone. – Miała ona ogromny wpływ na dokonania takich wirtuozów jak Thalberg czy Liszt, tym bardziej, że Thalberg miał też wielu włoskich uczniów.
Żyjący i tworzący na przełomie XVIII i XIX wieku Giovanni Paisiello nie jest na pewno obecnie tak znanym kompozytorem jak Scarlatti, ale jego chór dedykowany królowi Ferdynandowi, Coro sacro in onore di Re Ferdinando, w organowej transkrypcji zachwycił słuchaczy, podobnie jak Dirge Domine Deus (In memoria di Lord Horatio Nelson) angielskiego kompozytora Thomasa Atwooda.
Gabriele Pezone nie tylko dostarczył słuchaczom niezapomnianych wrażeń, sam też miał sporo satysfakcji wynikającej z tego, że zasiadł za kontuarem łomżyńskich organów.
– Te organy brzmią pięknie i są interesujące z dwóch różnych powodów! – ocenia Gabriele Pezone.
– Po pierwsze pedał – klawiatura nożna – ma odmienną budowę niż we włoskich organach, ponieważ w Polsce, Niemczech czy generalnie północnej Europie leży on na jednym poziomie, podczas gdy u nas wygląda odmiennie i gra się też inaczej. Kolejna różnica jest taka, że mamy tu trzy odmienne klawiatury, co wymaga odmiennego podejścia do instrumentu i wymaga sporej zręczności.
Organista zakończył występ kompozycjami sakralnymi mistrzów włoskiej opery: marszem na cześć papieża Piusa IX, Marcia solenne a Pio IX Gioachino Rossiniego oraz dwoma wielkimi ofertoriami Domenico Donizettiego, c-moll i D-dur.
– Co prawda Donizetti urodził się w Bergamo niedaleko Milanu, czyli na północy Włoch, ale był przez 11 lat dyrektorem artystycznym teatru „San Carlo” w Neapolu i wywarł ogromny wpływ na środowisko muzyczne tego miasta.
Zachwycony przyjęciem w Łomży włoski artysta udaje się teraz na występy do Meksyku, ale deklaruje, że przy pierwszej okazji bardzo chętnie wróci z koncertami nad Wisłę. – Uwielbiam dyrygować i grać w Polsce – podkreśla Gabriele Pezone. – To moja szósta wizyta w Polsce, a trzecia w Łomży i czuję się tu bardzo dobrze. Mam 31 lat i moje pokolenie jest generacją papieża Jana Pawła II, z nim też była z związana moja pierwsza wizyta w Polsce – byłem dyrektorem artystycznym musicalu o papieżu i to było dla mnie ogromnie ważne doświadczenie, nie tylko w wymiarze muzycznym, ale też duchowym.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk
Wsparcie ze środków |