A+ A A-

Uroczyste zakończenie X festiwalu Sacrum et Musica

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w Łomży zakończyła X Międzynarodowy Festiwal Kameralistyki „Sacrum et Musica”. Na tegoroczny jubileuszowy festiwal złożyło się 18 koncertów w 14 miejscowościach, w tym pięć w Łomży. Ostatnim z nich był koncert finałowy festiwalu w katedrze  pw. Św. Michała Archanioła. Orkiestrę smyczkową Filharmonii Kameralnej poprowadził ceniony dyrygent z Wrocławia Andrzej Kosendiak, zaś w głównej roli wystąpił Chór Chłopięcy Filharmonii Wrocławskiej z solistami Narodowego Forum Muzyki w składzie. Artyści wykonali Missa brevis B-dur KV 275 oraz inne dzieła liturgiczne Wolfganga Amadeusza Mozarta.
– Cały ten program, szczególnie msza, to projekt, który zrealizowaliśmy z chórem i nagraliśmy na płytę, która, mam nadzieję, wkrótce się ukaże – mówi Andrzej Kosendiak. – Chcieliśmy pokazać Mozarta nie od strony twórcy wielkich oper czy koncertów, ale od strony mniej znanej, ale przecież bardzo istotnej w jego życiu.

Jednym z założeń festiwalu „Sacrum et Musica” jest docieranie z muzyką klasyczną również do mniejszych miast i miejscowości. Dlatego też, zanim dzieła jednego z najwybitniejszych kompozytorów w dziejach ludzkości zabrzmiały w łomżyńskiej katedrze, okazję do ich wysłuchania miała publiczność w kościele pw. Świętego Ducha w Kadzidle.
Wieczorny koncert został przyjęty równie entuzjastycznie, począwszy od wykonanego przez łomżyńskich filharmoników na otwarcie Adagio i Fugi KV 546. Jako drugi zabrzmiał główny punkt programu:  krótka Missa brevis B-dur KV 275, dopełniona offertorium maryjnym Alma dei creatoris KV 277.
– Mozart przez wiele lat mieszkał w Salzburgu, aż w końcu z niego uciekł, bo czuł się tam trochę skrępowany jeśli chodzi o możliwości artystycznej wypowiedzi – wyjaśnia Andrzej Kosendiak. – Ale w tej orkiestrze, w której działał jego ojciec, spędził wiele lat i w jakimś sensie to go ukształtowało. Dlatego Missa brevis B-dur KV 275 którą wykonujemy to msza, która powstała praktycznie w tym okresie, kiedy Mozart chciał się już wyrwać z Salzburga w wielki świat, bo w 1777 r. wyjechał do Mannheim, gdzie zetknął się z tamtejszą wyśmienitą orkiestrą, a później na widoku był już Wiedeń. Myślał wtedy o napisaniu wielkiej mszy, w której mógłby mieć możliwość bardzo szerokiej wypowiedzi. Był zafascynowany stylem operowym, zresztą później napisał wielką mszę c-moll. Ale póki co miał do dyspozycji orkiestrę na dworze arcybiskupa Colloredo i pewne rygory, którym był poddany, pisząc muzykę liturgiczną. Napisał bowiem w tamtym czasie kilka takich krótkich mszy, bo arcybiskup Colloredo bardzo pilnował tego, aby ta część muzyczna oprawy mszy była zwięzła i krótka. Nie lubił dużych ceremonii, stąd Mozart musiał się temu podporządkować.
To dzieło pokazuje jego twórcę w momencie dość dramatycznym, bo z jednej strony myślał on już o opuszczeniu Salzburga i o wielkim świecie, z drugiej zaś poddał się tamtejszym rygorom i stworzył tę mszę według życzeń swego mocodawcy.
Msza, chociaż krótka, zachwyca jednak po dziś dzień publiczność na całym świecie i podobnie było też w Łomży. Kierowany i przygotowany przez Małgorzatę Podzielny chór zabrzmiał niezwykle potężnie, a partie solowe wykonali: Piotr Alexewicz i Kacper Dawiec
– dyszkanty, Dominik Kujawa – bas, Andri Khorsik – tenor oraz Marcin Liweń – alt
(w Kadzidle jego partię śpiewał Radosław Pachołek).
– Dzisiaj wydaje nam się, że zamówienie kompozytorskie daje twórcy pełną swobodę – mówi Andrzej Kosendiak. – Mogę tu powiedzieć, że instytucje które prowadzę – Filharmonia Wrocławska czy Narodowe Forum Muzyki i festiwale, w ciągu ostatnich siedmiu lat zamówiliśmy i wykonaliśmy ponad 40 kompozycji różnych kompozytorów. I zamówienia te nie polegają wyłącznie na tym, że spotykamy się z twórcą i sugerujemy, że mógłby coś dla nas napisać, coś, co leży mu na sercu. Często wchodzimy raczej w dialog z twórcą i określamy warunki, próbujemy formułować życzenia w kierunku kompozytora. Na przykład na festiwal Wratislavia Cantans zamawiamy utwory, gdzie głównym elementem jest głos ludzki, a w przyszłym roku otwieramy salę koncertową we Wrocławiu, więc zamówiłem na tę okazję dzieła specjalnie na tę salę, których elementem formotwórczym jest przestrzenność. Więc Mozart udowadnia tu, że można być geniuszem, pisząc nawet proste utwory – niewyszukane i być może wówczas troszkę niemodne, a jednak zachować mistrzostwo i świeżość.
 Finałem koncertu miał być dedykowany brutalnie pobitemu i zamordowanemu dokładnie trzy lata temu, 19 października 2011 r. wiceprezydentowi Łomży w latach 2002 – 2010 Krzysztofowi Choińskiemu, hymn Ave verum corpus KV 618. Jednak ten niezwykle wzruszający w takich okolicznościach utwór oraz niebywały entuzjazm publiczności sprawiły, że artyści postanowili pożegnać się z nią również utworem chóralnym, ale o nieco lżejszej wymowie - wiązanką południowoamerykańskich pieśni, zapraszając tym samym na kolejne koncerty Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego – te typowo klasyczne jak i o bardziej rozrywkowym charakterze, bo w obu tych kategoriach łomżyńscy filharmonicy wypadają równie przekonująco, co od lat zauważają występujący z nimi wybitni soliści i dyrygenci.
– To co cenię w tym zespole to jest otwartość i chęć współpracy – ocenia Andrzej Kosendiak. – Bo bywa też tak, że bywają zespoły, które wiedzą, jak mają dać grany utwór i jakby trzymają się tego, czego się raz nauczyły. Są to dobre zespoły, tylko są mało elastyczne, popadają w rutynę i gościnny dyrygent, chcący znany utwór wykonać nieco inaczej, napotyka na opór. Tutaj nie odczuwam takiej sytuacji, są to muzycy chętnie współdziałający, co jest bardzo ważne. Dyrygent nie nauczy przecież orkiestry jak grać, bo muzycy wiedzą to dobrze. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby uzyskać jednolitą wizję interpretacji utworu, którą inspiruje dyrygent i orkiestra musi ją przyjąć. Poza tym przyjeżdżam tutaj kolejny raz i wreszcie widzę, że orkiestra może pracować w godnych warunkach. Warto to podkreślić, bo stan obiektu filharmonii do tej pory był opłakany – nie wiem, czy jeszcze gdzieś w Polsce też tak było. Dlatego bardzo się cieszę, że decydenci zapewnili wreszcie artystom odpowiednie warunki pracy, bo to jest bardzo dobry zespół, a jak sala też zostanie oddana do użytku, to nie tylko orkiestra, ale i mieszkańcy Łomży  będą mieli odpowiednie warunki do obcowania ze sztuką!
 
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław W. Wiśniewski

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj