Koncerty prezentujące popularne przeboje w orkiestrowych aranżacjach cieszą się w Łomży dużą popularnością. Podobnie było też w czwartkowy wieczór na koncercie walentynkowym, gdzie sala widowiskowa przy Szkołach Katolickich zapełniła się niemal do ostatniego miejsca. Melomani tradycyjnie już liczyli na artystyczne doznania najwyższej próby, zaś zakochani w różnym wieku oczekiwali romantycznych wzruszeń wyrażonych piosenką.
Życzenia obu tych grup zostały spełnione z nawiązką, bo takiej ilości polskich i światowych przebojów, w takim wykonaniu, Łomża dawno nie słyszała. Zabrzmiały więc piosenki z Włoch, Francji, Hiszpanii, Grecji, Rosji, Anglii oraz oczywiście polskie przeboje.
Wśród tych ostatnich panowały niepodzielnie szlagiery z lat 60. i 70. ubiegłego wieku, jak zaśpiewane przez, debiutującą przed łomżyńską publicznością, Klaudię Kulik „Powrócisz tu” z repertuaru Ireny Santor czy, rozsławiony przez Katarzynę Sobczyk, „Mały książę”.
Czasy największych sukcesów Andrzeja Frajndta z Partity przypomnieli, dzięki piosence „Ze starej płyty”, Hanna Samson i Miłosz Gałaj, zaś obie solistki wykonały „Walc Barbary” z filmu „Noce i dnie”. W utworze tym Miłosz Gałaj, ku radości i podziwowi piękniejszej części publiczności, wcielił się w Karola Strasburgera, lub, jak kto woli, Józefa Toliboskiego, wręczając obu paniom kwiaty.
Zagranicznych przebojów też nie brakowało, jednak zostały one zaśpiewane po polsku, w dodatku część z nich z powodzeniem była wykonywana przez naszych artystów. Dlatego też zabrzmiały aż trzy piosenki, spopularyzowane niegdyś przez Annę German: włoskie „Tango d’amore”, austriackie „Greckie wino” i grecka „Cyganeria”. Ten ostatni utwór, podobnie jak poprzedzającą go „La boheme” („Cyganerię”) Charlesa Aznavoura, odśpiewali wszyscy soliści, zaś, sławiący uroki greckiego wina przebój Udo Jürgensa, młodzi soliści w duecie.
Klaudia Kulik równie efektownie wykonała jeszcze dramatyczną balladę „Caruso”, z kolei Miłosz Gałaj udowodnił, że jest niezrównanym interpretatorem piosenek zarówno francuskich („Nie opuszczaj mnie”, bisowana „Czekanie me to ty”), rosyjskich (spopularyzowana w Polsce przez Janusza Gniatkowskiego „Mołdawianka”) czy meksykańskich (ponadczasowe „Besame mucho”).
Mentorka obojga młodych wykonawców, Hanna Samson też nie próżnowała na scenie, bo oprócz obowiązków konferansjera zaśpiewała Czardasza Sylwii z operetki „Księżniczka czardasza”, równie żywiołowe „Zagraj mi Cyganie” z solowymi partiami Gustawa Ciężarka, przejmującą „Modlitwę” Bułata Okudżawy czy równie sławną rosyjską pieśń „Podmoskiewskie wieczory”.
W każdej z części koncertu również sama orkiestra Filharmonii Kameralnej miała dwukrotnie pole do popisu. I tak jako wprowadzenie zabrzmiała „La cumparsita”, szóstym utworem koncertu było zaś nieśmiertelne „Yesterday” z repertuaru The Beatles, utwór łączący światy muzyki klasycznej i popularnej, z solówką Gustawa Ciężarka. Po orkiestra zaczęła drugą część koncertu evergreenem „Strangers in the night”, nierozerwalnie związanym z Frankiem Sinatrą, by apogeum swego mistrzostwa zaprezentować w, łączącym żywiołowe i subtelne rytmy, utworze „España”. Dlatego też bez bisów obyć się nie mogło, a wychodzącym z koncertu, pomimo długiego czasu oczekiwania na okrycia w szatni, humory zdecydowanie dopisywały.
Radość słuchaczy była tym większa, że już za trzy tygodnie, 6 marca, czeka ich kolejny koncert łomżyńskich filharmoników z lżejszą muzyką, „Z życzeniami dla pań”, złożony ze słynnych rosyjskich romansów w wykonaniu Wiesława Bednarka i Aleksandra Kamedulskiego.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław W. Wiśniewski